środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 9

Kilka dni później.
Chłopaki wylecieli do Polski, z Kubim piszemy codziennie i codziennie pyta kiedy go odwiedze . Kochany ... No coż już wkrótce .
Kontaktowałam się z Panem Janem . Przeprowadziliśmy wstępną rozmowę ale o szczegółach mamy porozmawiać osobiście . Dlatego właśnie jestem na lotnisku i czekam na swój samolot do Polski . Dzwoniłam do mamy żeby ją uprzedzić że wracam , tylko żeby Melce nic nie mówiła , mam nadzieję że ucieszy się .
Najpierw ruszamy do Katowic a później kierunek Spała . Gdzie za dwa dni ma ruszyć zgrupowanie .
Właśnie stoje przed swoim rodzinnym domem . Dzwonie dzwonkiem... PO chwili w drzwiach stoi moja rodzicielka .
-Gosia ?
-Cześć Mamo .
-Córeczko chodź tu do mnie .
Chwilę później tkwiłam już w uścisku Mamy .
-Ejj bo mnie udusisz .
-Przepraszam córeczko wchodż.
Wzięłam swoje walizki i weszłam do domu .Zostawiłam je w korytarzu i udałam się do kuchni za mamą .
-a Tata gdzie ?
-Pojechał na jakiś obóz z dzieciakami .
-A Melka?
-Ostatnie dni szkoły Gosiu ...ale za jakąś godzinkę powinna wrócić .
-Mamo..myślisz że ucieszy się jak mnie zobaczy ?
-Wiesz ona bardzo przeżywała to jak wyjechałaś , nie chciała z nikim rozmawiać , była na Ciebie strasznie zła , ale ona po prostu tęskni . Jestem pewna że się ucieszy .
-Mam nadzieję .
-Głowa do góry córuś .
-Dzięki mamo .
-CHcesz lemoniady ?
-Poproszę .
I tak minęła nam godzina na rozmowach z mamą co się działo pod moją nieobecność .
Nadeszła długo oczekiwana i obawiana prze ze mnie chwila Melka wróciła do domu .
-Mamo już jestem , co to za walizki ? Wyjeżdżacie ?
-Kochanie pozwól do kuchni mamy gościa .
-Gosia ja Was zostawie porozmawiajcie sobie .
-Dobrze mamo .
Mama wyszła a po chwili w kuchni pojawiła sie Melka .
-Dzień dobry . 'Nie bez przessady moze jak wyjezdzalam bylam troche inna mialam krótkie włosy które teraz są długie i mają ciemny kolor,ale nadal to jestem ja .
-Mela to ja nie poznajesz mnie ?
-Gooośka ? Jezu Gośka to Ty .
Młoda podeszła do mnie i przytuliła byłam bardzo zdziwiona ale mega szczęśliwa .
-Tęskniłam .
-Wiem ja też .
-Na długo zostajesz .
-Jeszcze nie wiem .
-Mhmm .
-Na pewno rok tu pobędę . A teraz chodźmy do pokoju opowiesz mi co się u Cb działo ?
-Jasne .
-Pomożesz mi z tymi walizkami .
-Okey .
Do wieczora siedziałyśmy z Młodą w pokoju gadając , plotkując itd . Moja młoda gra w szkolnym klubie siatkarskim . a to nowośc . Nigdy nie załuważyłam żeby sie tym interesowała .
-Ej a od kiedy Ty i siatkówka ?
-Wiesz to było zaraz po Twoim wyjeździe , zostawiłaś mnie a ja musiałam znaleźć sobie zajęcie , wypadło na siatkówke .
-Cieszę się że akurat ta dyscyplina .
-Dlaczego ?
-Bo tez ją bardzo lubie, a oglądasz mecze Siatkarzy , reprezentacyjne itd?
-No jasne , boże uwielbiam ich . Znaczy nie będę padała na ich widok czy coś , po prostu uwielbiam jak grają , ich poświęcenie do obronu każdej piłki .
-A Ulubiony siatkarz?
-Wiesz kurcze chyba nie potrafię wybrać , wszystkich uwielbiam , no ale jak tak bardzo miałabym wybrać to chyba Dzik .
-Kto proszę?
-No Michał Kubiak , wiesz to taki prawdziwy wojownik .
Ohohoh chyba już wiem jaki prezent ufunduje młodej na urodziny hihih :>
Podczas wspólnej kolacji , rodzice a zwłaszcza tata wypytywał jak tam było , czy dobrze mi się żyło , czy miałam jakiegoś chłopaka ...Boże dziwne , jego przecież nigdy nie interesowały takie rzeczy , Ale ucieszyłam sie że zaczął się mną bardziej interesować .
Po posiłku postanowiłam wyjść na spacer . Ubrałam bluzę , oznajmiłam rodzinię że wychodzę i wyszłam.
Po kilkuminutowym spacerze mój telefon zaczął dzwonić . Uśmiechnęłam się na widok kto dzwoni .
-Halo ?
-Cześć Gosia .
-No hej Michaś .
-Co tam ? Nie przeszkadzam w pracy ?
-Nie wolnę mam , A wiesz że miałam do Ciebie dzwonić ?
-Tak doprawdy ?
-Mhmmm .
-To poczekaj rozłączę sie i zadzwonisz ok ?
-Głupek .
-Osz TY .
-Wiesz nie chce tracić kasy MICHAŚ .
-Wolisz żebym ja tracił ?
-Przecież masz darmowe .
-Aaaa .. no tak .
-Jezu z kim ja żyje .
-Słyszałem .
-Bo mówiłam do Ciebie ?
-Dobra dobra , a po co miałaś dzwonić ?
-Tak tylko myślałam że miałbyś ochotę się spotkać pogadać ...
-Wiesz no narazie to nie możliwe , za parę dni zgrupowanie, nie mam czasu przylecieć .
-Głupku ja jestem w Polsce .
-Co . Jak to ? Nie mowiłaś mi że przylecisz , odebrałbym Cie .
-Nie było takiej potrzeby.
-To gdzie teraz jesteś ?
-Aktualnie w Katowicach na spacerku .
-Podaj mi adres zaraz będę .
-Nie wygłupiaj się już poźno nie będziesz do mnie jechał .
-Jestem w galerii Katowickiej, nie przepuszczę tego by Cie nie zobaczę .
-W Galerii ? To Ty czekaj na mnie zaraz będę .
-Oki bd czekał przy fontannie na dole .
-Narazie .
-Do zobaczenia . 
__________________________________
Witam  3 dzień a ja już 9 rozdział ohhoh :> chyba trzeba zwolnić tempo ;D  
Podoba Wam się ? ;D Co myślicie ? Piszcie swoje opinie w komentarzach :D Nawet hejty mnie zmotywują  do pisania kolejnego ;D Pozdrawiam 

Rozdział 8

Poszłam do swojego mieszkania . Wzięłam szybki prysznic , przebrałam się w jeansy i luźną bluzkę do tego ubrałam trampki , lekki makijaż i byłam gotowa.
Po 20 minutowym marszu dotarłam pod szpital gdzie czekał na mnie już Kubiak .
-Cześć
-Hej już jesteś , proszę to dla Ciebie .I wyciągnął w moim kierunku piękną czerwoną róże .
-Dziękuje .
-To gdzie idziemy ?
-Szczerze to ja bym poszła coś zjeść, miałam tyle pracy a w domu nie zdąrzyłam .
-Okey rozumiem Cie . Miło będzie coś zjeść lepszego niż to szpitalne żarcie .
I oboje zaczeliśmy się śmiać . Poszliśmy do jakieś restauracji .
Zamówiliśmy obiad...
Podczas pobytu w restauracji rozmawialiśmy , czułam się jakbym znała go od kilku lat a nie dni . Stawał się dla mnie kimś bliskim .
Nie rozumiem siebie .
Gdy zjedliśmy obiad Michał zaproponował żebyśmy poszli w to miejsce gdzie wczoraj Go zaprosiłam , Zgodziłam się i już po paru minutach siedzieliśmy na trawce oparci o wielkie drzewo .
Całą drogę myślałam o tym czy powiedzieć Kubiakowi że jadę do Polski i że bede pracowac w Kadrze . POstanowiłam że mu nie powiem , Zrobię mu niespodzianke ...
Kubiak w czasie drogi też się nie odzywał chyba nad czymś myślał .
-Gosia ?
-Tak ?
-Wiesz że to ostatnie nasze spotkanie 'posmutniaj mówiąc te słowa.
-Więc to o tym myślałeś całą drogę ?
-No tak . Wiesz bo ja przez te kilka dni przyzwyczaiłem się do Ciebie . A teraz wracam do Polski a Ty zostajesz tutaj .
-Ale wiesz że możesz mnie odwiedzać ? ALbo ja ZAwitam do Polski .
-Na prawdę ?
-No tak .
-Jesteś wspaniała .
Czy ten facet musi sprawiać że zaczynam się rumienić .
-Ej nie chowaj się , ślicznie wygądasz jak się rumienisz . Chodź przytul się , nie wiem kiedy następnym razem będe mógł to zrobić .
Wcześniej niż Ci się wydaje 'pomyślałam sobie . Troche mi było szkoda, bo ona na prawdę to przeżywał że się "rozstaniemy " ...Ale postanowiłam być twarda .
-Może opowiesz mi coś o sobie , bo właściwie nic o Tobie nie wiem .
-A co chcesz wiedzieć ?
-Wszystko .
-Z byt dużo tego nie ma no ale dobra ; Urodziłam się i mieszkam w Katowicach , Moja mama pracuje w banku , a tata jest nauczycielem Wf w gimnazjum , mam młodszą siostrę Amelię ma 16 lat ,rodzice mało się nią zajmowali , ona tak na prawdę miałą tylko mnie , miałam z nią świetny konakt póki nie wyjechałam tutaj , to był moja szansa a ona tego nie rozumiała twierdziła że ją zostawiam , że nie pomyślałam o niej zgadzając się na ten wyjazd . Nie odzywamy się od tamtego czasu , dzwoniłam do niej nie jednokrotnie ale nigdy nie odbierała ' wypowiadając te słowa poczułam jak łza płynie mi po policzku a potem jak Kubiak mocno tuli mnie do siebie .
-Ej mała nie płacz , nie chce żebyś płakała 'zaczął gładzić mnie po plecach .
-Przepraszam .
-Nie przepraszaj po prostu nie płacz . Rozumiem że rozstanie z siostrą dużó kosztowało , wiesz może pojechałabyś do niej porozmawiała na spokojnie , wyjaśnij , powinna zrozumieć .
-Dzięki Misiek tak zrobię .
-A no i jak będziesz w POlsce to mnie odwiedź .
-Nie ma sprawy . ' uśmiechnęłam się .
-Widzisz tak jest lepiej , uwielbiam Twój uśmiech wiesz ? ' Patrzyliśmy sobie prosto w oczy , Misiek co chwlę spoglądał na moje usta a ja je co chwilę przygryzałam .
-Mogę ? Taki na pożegnanie ...
Tylko skinęłam głową , co miało znaczyć tak . PO sekundzie poczułam jego usta na swoich na początku całował mnie tak delikatnie , pożniej przycisnął do siebie i robił to coraz bardziej zachłannie , tak bardzo namiętnie . Oderwalismy się od Siebie gdy zabrakło nam tchu .
-Wiesz że świetnie całujesz ?
-No pare razy zdarzyło mi się to usłyszeć .
-Głupek ' walnęłam go w żebro .
-Ej to bolało .
-No na pewno .
-No Tak ' zrobił smutną minkę .
Nic nie odpowiedziałam tylko mocno się wtuliłam w niego , trochę go to zszokowało ale po chwili objął mnie .
-Teraz Twoja kolej powiedz coś o Sobie . -A co chcesz wiedzieć ?
-Wszystko Michaś , wszystko .
-Do dobrze , ale tylko dlatego że powiedziałaś do mnie Michaś .
Ja się uśmiechnełam . I położyłam głowę na jakie nogach a on bawił się moimi włosami . W końcu zaczął opowiadać o Sobie .
-Urodziłem się w Wałczu , aktualnie mieszkam w Żorach , Gram w Jastrzębskim Węglu , Moja mama jest nauczycielka wf , tata jest trenerem młodych w JSW , Mam starszczego brata , Gram w reprezentacji Polski , nie mam dziewczyny'i puścił mi oczko .
-Nie wierze , Ty taki sławny siatkarz i nie masz dziewczyny ?
-Wiesz co miałem , ale rozeszliśmy się jakieś 3 miesiące temu , nie wszyscy akceptują moją pasję , od tammtej pory jakoś wyszło że nie mam dziewczyny .
-Mhmm no rozumiem .
-A Ty masz chłopaka ?
-A Czy gdybym miała zgodziłabym się na spotkanie z Tobą .
-No chyba nie .
-Masz odpowiedź .
-Nie rozumiem jesteś młoda , piękna inteligenta a nie masz chłopaka .
-Wiesz nie chce o tym gadać może kiedyś ...
-Dobrze nie naciskam .
-Dziękuje .
-Kurcze będziemy musieli się zbierać .
-Musimy ?
-Tak bo Ci szpital zamkną i nie wejdziesz .
-To mnie przenocujesz.
-Nie ma mowy , idziemy .
-Ty zła kobieto . 'powiedzialem pod nosem,
-Słucham ?
-Nic nic .
Wstaliśmy i poszlismy w kierunku SZPITALA .
Michał trzymał mnie za rękę bo stwierdził że nie wiadomo kiedy będzie miał taką okazję .
-Wiesz że widzimy się przed Twoim odlotem ostatni raz tutaj ?
-Jak to ? Nie przyjdziesz jutro sie pożegnać do chłopaków .
-Z chłopakami sie już żegnałam rano,jak szanowny Pan gdzies sie włoczył po szpitalu .
-Serio ? nic mi nie mówili .
-Biedny Ty .
-To nie przyjdziesz jutro się ze mną pożegnać?
-Niestety , jutro mam wolne i obiecałam Kasi że pojadę z nia załatwić pewną sprawę . Przepraszam .
-Nie no rozumiem choć jest mi przykro nie ukrywam tego .
-Chyba wiem jak Ci poprawić humor .
Zdziwiłem sie , nie wiedziałem o co chodzi ale odpowiedz szybko przyszła , gdy poszułem jej delikatne usta na swoich . Jej usta były takie idealne , nasz pocałunek trwał chyba kilka minut, nie chciałem Go przerywać , chciałem by ta chwila trwała wiecznie . Gdy oderwaliśmy sie od siebie mocno ją przytuliłem do siebie , po prostu chciałem mieć ja jak najdłużej przy sobie , choć wiedziałem że za chwilę odejdzie .
-Muszę już iść .
-Wiem .
-Nie smuć się , odwiedzę Cie szybciej niż myślisz .
-Mam nadzieję . a Teraz odwróć się .
- Po co ?
-Zaufaj mi .
Odwróciłam się , choc nie wiedziałam po co , po chwili poczułam jak coś zimnego ląduje na mojej szyji . Był to piękny wisiorek z Literką M .
-To żebyś o mnie pamiętała .
-Jejku dziękuję Ci nie trzeba było .
-Chcę byś miała coś co będzie Ci mnie przypominać .
-Kurcze ja nic nie mam dla Ciebie .
-Nie trzeba ja i tak będę pamiętał .
Przytuliłem ją do siebie ostatni raz i ucałowałem w głowę .
-Do zobaczenia mała .
-Do Zobaczenia Michaś

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 7

Michał wziął mnie w soje objęcia a ja się do niego przytuliłam , Było mi o wiele Cieplej .
-I Jak ciepło Ci już ?
-Tak .Wiesz że jesteś bardzo ciepły?
-Teraz już tak.
Naszą przyjemną chwilę musiał zepsuć dzwoniący telefon . Dzwonił Zibi .No Zabije .
-Halo ?
-Misiek gdzie jeteś?
-Na spacerze mówiłem przecież.
-Ale Tyle czasu ?
-No tak jakoś wyszło .
-Wiesz że jest już po kolacji ?
-Trudno nie jestem głodny .
-Dobra a za ile wrócisz?
-Nie wiem . Pewnie nie długo.
-Okay to narazie.
-Nara
-Przepraszam to moja wina , zasiedzieliśmy się .
-Nie przepraszaj, to ja Cie zaprosiłem .
-Na kawe.a ja cie przyciągnęłam tu.
-Ale ja chcialem żebyś mnie tu przyprowadziła.Chyba nie żałujesz. 'podniosl moj podbrodek i popatrzył w oczy
-Nie żałuje .
-Cieszę się.
-Dobrze może wracajmy już .
-A co źle Ci ze mną?
-Nie Tylko robi się już późno...
-Wiesz co mam ochotę zrobić?'popatrzył na moje usta.
-Nie , co ?
-Pocałować Cię .'przygryzłam delikatnie usta a on nie wytrzymał i delikatnie zaczął je całować. Pocałunek był krótki ale bardzo przyjemny.
-Mmm truskawkowy ?
-Błyszczyk?Tak .
-Mój ulubiony.
-Dobra spełniłam Twoją zachcianke więc możemy już iść ?
-Ale jestes maruda,no dobra idziemy .
Droga pod szpital minęła nam bardzo sympatycznie . Szliśmy trzymając się za ręce gadając ,śmiejąc się nawet nie załuważyłem kiedy dotarli śmy pod budynek .
-Dzięki za dzisiaj,nie wiem kiedy ostatnio tak dobrze spędziłam czas.
-Nie ma za co , polecam się na przyszłość.Może powtórzymy to?
-Jasne, wiesz jutro kończe o tej samej...
-To co o 15 sie widzimy przed szpitalem ?
-Tak .
-To do zobaczenia .
-Do zobaczenia.
Pocałowałem dziewczyne w policzek i patrzyłem jak odchodzi . Po chwili i ja udałem sie do budynku . Tam dopiero zaczęło sie przesłuchanie . -Gdzie byłeś?-Ile można być na spacerze?itd .Dziwiło mnie to że Kurek o nic nie pytał ale to i lepiej . Mniej sie tłumaczyłem .
Natępnego dnia.
__________
-Dzień dobry .
-Dzień dobry .
-Jak Tam się dzisiaj czujecie?
-DObrze'odpowiedzieli wraz.
-No wyniki macie bardzo dobrze . Słyszałam że jutro wylatujecie już do Polski.
-No cos wspominał wczoraj doktor.'powiedzial Zibi.
-Tak ?'zapytał Kubi
-Tak jak Was głabów nie było .
No i zaczęła się dyskusja , niektore wypowiedzi chłopaków mnie śmieszyli zachowywali sie jak dzieci , no właśnie jak dzieci , musiałam to przerwać .
-Hola chłopaki nie przeszkadzam ? Nie jesteście u Siebie tylko w szpitalu , prosze zachowywać się kulturalnie.
-Tak jest .
I zapadła Cisza .
-Przyjdę do Was później i dam Wam rozpiskę dla Waszego fizjoterapeuty w Polsce jakie ćwiczenia powinniście stosować .
I poszłam do swojego gabinetu , zaczęłam rozpisywać ćwiczenia dla chłopaków , każdgo z osobna więc trochę mi zeszło . Tak trochę do 11 jak mniemam . Później jeszcz przeprowadzałam rehebilitację z dziewczynką która był po operacji kolana i miałam spokój .
Godzina 12;30a do moich drzwi kto puka.
-Proszę .
-Witam Cię Gosiu .
-Dzień dobry .
-Wiesz przychodzę z taka sprawą do Ciebie .
-Tak słucham ?
-Wiesz że kończą Ci się u nas praktyki?
-Noo tak .
-Niestety nie będziesz mogła u pracować , pracy coraż mniej a fizjoterapeutów za dużo .
-Tak rozumiem ,nie ukrywam że jest mi przykro bo przez tych pare miesiecy zdąrzyłam się przyzwyczaić z tym miejscem .
-Mi też jest bardzo przykro .Ale mam dla Ciebie wspaniałą ofertę.
-Tak ? Jaką?
-Pamiętasz jak wspominałem Ci o moim przyjacielu z Polski lekarzem Janem Sokalem ?
-Tak ,coś pamiętam .
- Rozmawiałem z nim ostatnio i powiedział że potrzebuje do sztabu Fizjoterapeuty . Pomyślałem o Tobie , opowiedziałem mu wszystko że świetnie się spisujesz u nas i chciałby Cię na okres próbny co Ty na to ?
-Jeju na prawde? Boże dziękuje że pomyślał pan o mnie .
-Bardzo proszę .
-A przepraszam gdzie ja będe właściwie pracowała ?
-No jak to gdzie , Sokal jest przeciez lekarzem reprezentacji Polskich Siatkarzy .
-Słucham?Na prawdę?Jejku nie wierze .
-Rozumiem że się cieszysz .
-Nawet nie wie Pan jak bardzo .
-To świetnie . Jutro Dam CI namiary na niego , Ale prawdopodobnie od przyszłego miesiąca będą CIe tam potrzebować .
-Dobrzę Dziękuje Pan bardzo .
-Proszę . Do widzenia .
-Do widzenia .
Nawet nie załuważyłam a skończył się mój czas pracy . Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z gabinetu . Gdy przekręcałam kluczyk ktoś zaczał wołać moje imię .
-Gosia poczekaj .
-Bartek ? Co się stało .
-Nic tylko chciałem z Toba porozmawiać .
-Przepraszam ale śpiesze się .
-Proszę to zajmie tylko minutke .
-No dobra . To mów .
-Wiesz...chciałem Cię przeprosić .
-Za co ?
-Za to że CIe pocałowałem , wiem nie powinienem , znaliśmy sie tylko jeden dzień a ja CIę całuje , i jeszcze mam dziewczynę , przepraszam ja na prawde nie wiem co we mnie wstąpiło , to taki impuls .
-Dobrze nic się nie stało. Zapomnijmy okay ?
-Świetnie . i Dziekuje . Nie zatrzymuje CIe juz pa .
-Cześć .
Wychodząc ze szpitala dostałam sms'a
"Nasze spotkanie aktualne? Kubiak ;* "
Szybko odpisałam .
"Jeżeli masz ochotę to tak Emotikon wink"
Na odpwiedź nie musialam długo czekać .
"To widzimy się o 15 ,? ;** "
Odpisalam
"Tak MIchaś tak ;* "
"Już się nie mogę doczekać ;** " 
________________________________________
Witam :> jest tu ktoś ? Czyta ktoś te opowiadania ? Jak tak to zostawcie coś po sobie żebym wiedziała że jest dla kogo pisać :D 

Rozdział 6

Jest godzina 14 45 . Postanowiłem wyjść wcześniej by się przewietrzyć . Z Racji tego że Gosi jeszcze nie było poszedłem do kwiaciarni przy szpitalu . Kupiłem bukiet czerwonych róż . Gdy wyszedłem zobaczyłem że dziewczyna już czeka. Stała tyłem do mnie .Podszedłem do niej i zakryłem jej oczy .
-Michaś przecież wiem że to Ty .
-Tak a skąd?
-Poznałam po Twoich wielkich rękach .
-Pff wypraszam sobie . Kuraś ma większe.Ale to Michaś mi się podobało , nie obraziłbym się gdybys tak częściej mówiła.
-Noo pomyślę.
-Bym zapomniał ,to dla Ciebie . 'Wyciągnałem w jej stronę bukiet
-Ojej nie trzeba było dziękuje , są piękne.'Pocałowała mnie w policzek
-To Co idziemy ?
-Jasne .
-Ale wiesz ja nie znam tu żadnych miejsc...
-Spokojnie wiem gdzie serwują znakomitą kawę mrożoną ,co Ty na to ?
-Jestem za,a więc prowadź.
Po kilku minutach siedzieliśmy już przy stoliku w pobliskiej kawiarence .
-Dzień dobry co dla państwa ?
-Poprosimy dwie kawy mrożone do tego te lody owocowe ,,,o i to ciasto'Michał pokazał pani na obrazek .
-Dobrze zaraz przyniosę .
-Nie za dużo tego ? 'spytałam gdy kelnerka odeszła
-Trzeba korzystać , nie wiadomo kiedy jeszcze będę mógł iść na "kawę" z piękną panią fizjoterapeutką .
-Oj przesadzasz .'zaczełam się rumienić ,miałam tylko nadzieję że Michał Tego nie załuważy.
-Nie przesadzam , do tego pięknie się rumienisz 'kurcze a jednak ,dobrze ze kelnerka przyszła z naszym zamówieniem .
-Proszę i życzę smacznego .
-Dziękujemy .
_________
-Zibi ?
-hm ?
-A gdzie Misiek poszedł ?
-A interesuje Cię to ?
-No , dziwne że interesuje się swoim kolega no nie ?
-Dobra zluzuj , Poszedł na spacer czy coś .
-Ja chyba tez pójdę , mam dość tego siedzenia .
-I Zostawisz mnie samego ?
-To chodź ze mną .
-Głupku ja nie moge chodzić .
-A noo tak . Poczekaj skoczę po jakieś lody i jak wrócę to obejrzymy film oki ?
-I żelki tez kup .
-Spoko .
_________
-I jak smakuję Kawa?
-Tak jest pyszna . ' i zaczął się śmiać .
-O Co chodzi ? ' i dalej się śmiał
-Możesz powiedzieć o co Ci chodzido cholery ?
-DObra nie denerwuj sie , po prostu trochę sobię wargi ubrudziłaś .
-A Ty zamiast mi od razu powiedzieć to się śmiejesz , dzięki . 'Wzięłam chusteczkę i zaczęłam wycierać swoję usta .
-Oj no nie dąsaj się , daj pomogę Ci . ' wyrwał mi z dłoni chusteczke i zaczął delikatnie jeździć po moich ustach . No nie powiem podobało mi się ,dlatego byłam zawiedziona gdy przestał
-Już .
-Dziękuje .
-Coś się stało tak posmutniałaś?
-Nie tak jakoś.
-Może się przejdziemy ?
-Z chęcią.
Uregulowałem rachunek w kawiarni i wyszliśmy .
-znasz tu jakieś spokojne miejsca gdzie można posiedzieć ,porozmawiać ?
-Wiesz Chyba znam idealne miejsce ...ale nie boli Cie noga?
-Nie.
-Na pewno ?nie chce by prze ze mnie coś Ci się stało.
-Nie , na prawdę spokojnie możemy iść .
-To Chodź .'złapałam go za rękę i zaczeliśmy iść.
__________
Wychodziłem ze sklepu z zakupami gdy naglę moim oczą na przeciwko ulicy ukazały się dwie znane postacie . Była to Gosia z Michałem . Ona..chwyciła go za rękę i gdzieś poszli .
Jezu Bartek co Cię to obchodzi , masz Natalie w polsce . Nie rozumiem czemu ją wtedy pocałowałem ..to był chyba jakis impuls . Może powinienem ją przeprosić ?Nagle rozdzwonił się mój telefon .Nie patrząc kto dzwoni odebrałem .
-Halo ?
-Gdzię Ty kurwa jestes?
-No wychodzę już ze sklepu .
-Boże chyba na koniec miasta poszedleś do sklepu nie ma Cię już godzinę .Myślałem że coś się stało.
-Serio ? a noo może . sorry .
-sorry ?
-ooo Zibiaczek się martwił o mnie .
-Ej ej tylko nie Zibiaczek .
-Dobra za 10 min bedę .
Kurczę troche mi zeszło w tym sklepie . Jak najszybciej poszedłem
szpitala .
Trochę mi się oberwało że tak długo mnie nie było , ale gdy pokazałem Zibiemu jego ulubione lody od razu zmieniliśmy temat .
Zajadając się słodyczami zaczęlissmy oglądać jakiś film .
______________
Gdy Gosia chwyciła mnie za rękę bardzo mnie zaskoczyła tym gestem ale pozytywnie . Ucisnąłemdelikatnie jej dłoń i ruszylismy w nieznanym mi kierunku .
PO kilku minutach doszliśmy do tajemniczego miejsca ,czemu tajemniczego ? Może dlatego że żeby sie do niego dostac trzeba było przejść przez jakieś dziwne szlaki w parku,a potem przedostac się przez małą dziurę , kto jak to ale ja ze swoimi 192 cm wzrostu miałem z tym problem . Ale jakoś się udało .
-Pięknie tu jest .
-Wiem , i tak cicho , spokojnie ,jest tak jak chciałeś .
-Dziękuję .
-Za co że mnie tu przyprowadziłaś .
-Nie ma za co ,chodźmy tam usiądziemy sobie .
-Dobrze .
-Może powiesz mi jak znalazłaś to miejsce?
-Wiesz to było calkiem przypadkiem , miałam trudny okres w swoim życiu , potrzebowałam wyciszenia, spokoju , i poszłam do park , chodząc róznymi ścieżkami natrafiłam na ta dziure bardzo mnie zaciekawiła więc postanowiłam zobaczyć co tu jest . I tak o to przychodze tu gdy mam jakis problem , chce pobyć sama , by pomyśleć .
-Rozumiem Cię doskonale , Ja w Żorach też mam takie swoje miejsce , bardzo podobne do tego .
-Fajnie jest posiedzieć sobie w takim miejscu , masz spokój nikt Ci nie przeszkadza czujesz się jakby w innym świecie .
-Dokładnie wiem o czym mówisz .
-Położ się .
-Po co ?
-No połóż .
Zrobiłem to co ona powiedziała , po chwili i ona leżała obok mnie .
-Wiesz lubie patrzec w niebo , to mnie uspokaja spróbuj .
-WIesz , rzeczywiście coś w tym jest .
-A Najlepiej przychodzić tutaj w nocy , patrzec na gwiazdy .
-W nocy ? chodzisz tutaj w nocy ?
-No tak a co w tym dziwnego?
-Że chodzisz sama w nocy do parku, może to . przecież może kręcić się tu pełno podejrzanych typów i moga coś Ci zrobić .
-Wiesz też tak myślalam . Ale to nie Polska . Tutaj rzadko by ktoś szwędał się po nocach .Chyba że jakieś zakochane pary .
-Skoro tak mówisz.
-Kurcze niby lato a jakieś zimne te wieczory .
-Zimno Ci ?
-Tak trochę .
-To może wracajmy już ?
-Nie jeszcze chwila.
-To chodź tu do mnie .
Objąłem Gosie ramieniem i przytuliłem do siebie by nie było jej zimno . 

Rozdział 5

Tak jak mi Kasia doradziła poszłam tak jakby nic sie nie stało do sali chłopaków .
-Dzień dobry .
-Dzień dobry'odpowiedział Kubi z Zibim .
-A gdzie Wasz trzeci kolega ?
-O własnie idzie .
-No to świetnie . Słuchajcie tereaz po koleji każdy z osobna przyjdzie do mnie i pobiore Wam krew a potem na śniadanie dobrze?
-Tak jest odpowiedzieli chórem .
-To kto pierwszy ?
-To może,chce jak najszybciej bo głodny jestem.
-Ten to wiecznie głodny .
-Zamknij się Siurak .
-Dobra cicho już Zbyszek zapraszam .
Zibi uczynnie poszedł za mną . Weszliśmy do gabinetu .
-Usiądź proszę.Teraz po mału będę wbijała Ci w rękę igłe, chyba się nie boisz co ?
-Ja a skąd .
-No i dobrze .
Z Bartmanem nie było problemu szybko pobrałam krew od niego.
-Potrzymaj sobie jeszcze chwilę zeby krew nie leciała .
-Dobrze .
-I zawołaj następnego kolege .
-Sie robi .
Mineła chwila a do moich drzwi zapukał Kubiak .
-Proszę usiądź sobie.
Wykonał moje polecenie , już po chwili i od niego miałam próbke krwi.
-To jak Gosia wyskoczymy dzisiaj na kawę ?
-No nie wiem , kończę dopiero o 13 .
-To może dam Ci czas na odpoczynek i pojdziemy o 15 hm ?
-No jasne .
-To dozobaczenia. 'I dał mi buziaka w policzek.
Przy tym pocałunku poczyłam cos dziwnego... coś magicznego ...Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pukania w drzwi .
-Proszę .
-Hej.
-Hej usiądź.
Po chwili miałam już wszystkie próbki .
-Słuchaj Gosia a może wyskoczylibyśmy dzisiaj na kawke i ciasteczko ? 'zapytał z nadzieją w oczach .
-Niestety jestem już umówiona.
-To może mogłabyś to przełożyć ?'podszedł bliżej mnie
-Mogłabym ale nie chce,a Ty z tą nogą powinieneś się oszczędzać.'Oddaliłam sie od niego, a on stał przez chwilę nie ruchomo , pozniej myslałam że zmierza do wyjścia a on podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany próbując pocałować ale ja mu na to nie pozwoliłam , odepchnęłam Go.
-Nie rób tego więcej.
-Co się dzieje ? Myślałem że podobało Ci się rano ?
-To nie myśl tyle.To Ty mnie pocałowałeś ja tego nie chciałam .A teraz wyjdź.
Posłusznie wykonał moje polecenie .
Kurcze a może byłam jednak za ostra dla niego ? Chwila nie ! To on zaczął Sobie za dużo pozwalać .
Dzień leciał mi w miarę dobrze .
Nareszcie nadeszła godzina 13 , A co za tym idzie ? Koniec mojej zmiany .
___
Gosia cały dzień do nas nie przychodziła , kurcze nie wiem o co chodzi . Mam nadzieję że nasze wyjście jest aktualne . Jezu 13 już , przecież ona skończyła prace , jak ja się dowiem . nawet numeru do niej nie mam .
Szybko pobiegłem pod jej gabinet . Na szczęście zdążyłem ,właśnie zamykała drzwi .
-Michał co Ty tu robisz ?
-Przyszedłem spytać czy nasze spotkanie aktualne?
-No tak , przecież obiecałam .
-Wiesz nie przychodziłaś do nas cały dzień i nie wiedziałem...
-Miałam masę pracy .
-Ej czemu jesteś smutna.
-Wydaje Ci się , jestem zmęczona .
-Może nie masz ochoty na spotkanie ? Nie będę Cię zmuszał .
-Nie , ja na prawdę chcę się z Tobą spotkać . 'po tych słowach na moja twarz od razu wkradł sie uśmiech .
-Dobrze , podaj mi swój telefon .
-Po co ?
-Zapiszę Ci mój numer .
-A no tak proszę . ' Dała mi swój telefon w którym wystukałam swój numer i wysłałem pustego sms do siebie , bym i ja jej numer miał .
-To o 15 przed szpitalem ?
-Jasne będę czekać .
-Na razie ' i dała mi całusa w policzek . Niby taki mały gest , a jednak cieszy . 

Rozdział 4

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ale jak mu powiem gdzie poszedł to będę miała Zbyszka na sumieniu.
- Poszedł do toalety.
- To ja na niego poczekam.
- Przykro mi ale jest  po 20 i o tej godzinie nie ma juz odwiedzin.
- Ale...
- Żadne"ale". Proszę opuścić szpital.
- Gosia proszę cie.
- Nie Krzysiek. Musisz z iść. Przyjdź jutro jak chcesz.
- Dobra. Dzisiaj się mu upiekło, ale przekaz mu, że jutro już kończy swój żywot, więc niech się pożegna z rodziną.
- Krzysiu, rodzina zobaczy go w wiadomościach. - zaśmiał się Misiek.
- Masz racje. To ja lecę dobranoc.
- Dobranoc - powiedziałam równo z Michałem.
Gdy wyszedł poczułam zimno. Wtedy zobaczyłam, że okno jest otwarte.
- Nie jest ci zimno? - zapytałam Kubiaka.
- Nie, jest w porządku - uśmiechnął się
- Dobrze, to ja juz idę do domu. Miłej nocy.
- Poczekaj.
- Tak?
- Mogę cie o cos zapytać?
- No jasne.
- Poszłabyś ze mną na kawę jutro?
- Tak z chęcią - uśmiechnęłam się
- Chciałbym cię poznać - odwdzięczył sie tym samym
- Nie ma sprawy tylko nie wiem jak z ta nogą pójdziesz
- Poradzę sobie.
- Dobrze. To do jutra
- Poczekaj, póki chłopaki nie wrócą. Nie chce tu sam siedzieć.
- Ok - super, dzisiaj jeden, jutro drugi. Fajnie, fajnie.
- Powiedz mi cos o sobie.
- A co chcesz wiedzieć?
- Albo nie, powiesz mi jutro.
- Kurczę ale mi się chce spać.
- To chodź - wyszczerzył się
- Nie no co ty.
- Żartuje - zaśmialiśmy sie
NA CHWILE DO KURKA Emotikon wink
- Ej ej czekaj. - uciszyłem Zbyszka, bo widziałem, że Michal rozmawia z Gosia.
- Co jest?
- Patrz - wskazalem palcem na nich.
- No i co. Rozmawiają gołąbki.
- Nic nic - Kurczę ona mi się cholernie podoba. I z tego co widze z oczu Kubiego to te iskierki mówią same za siebie. No trudno. Zobaczymy jak to będzie.
GOSIA 


Emotiko
- O juz są - zobaczyłam, ze chłopaki wrócili.
- No hej. A wy co gołąbki. - wyszczerzył się Bartman, a ja się zmieszałam. Bartek usiadł obok mnie, bo ja siedziałam na jego łóżku.
- I jak badania?
- W porządku. Tylko fizjoterapeuta będzie mi pomagał przy nodze.
- To super. Dobra to ja juz idę do domu chłopaki. Dobranoc.
- Dobranocka - powiedzieli chórem
Wróciłam do domu i padlam na łóżko. Napisałam Kaśce wszystko co się działo. Poszłam się umyć i wróciłam pod kołderkę.
Myślałam o tych pięknych oczach, które się na mnie patrzyły. Jutro idę z Michałem, a tak bardzo chciałabym zobaczyć się z Bartkiem. Nie, nie ja nie chce się zakochać. Po prostu nie mogę. Obudziłam się o 7:00. Jak zwykle, prysznic, śniadanko i do pracy. Byłam tam po 8. Przed drzwiami do mojego gabinetu stal Bartek. Podeszłam bliżej.
- Cześć Bartek. - powiedziałam z uśmiechem
- No hej - przywitał mnie buziakiem w policzek
- Co tak wcześnie wstałeś?
- O to samo mógłbym zapytać ciebie. - wyszczerzył się
- No ja muszę tak wcześnie wstawać, ale ty nie masz potrzeby.
- Bartman chrapał i mnie obudził.
- Aha, wejdź do środka. 

Weszliśmy do środka. Ja położyłam telefon na biurku i jak się odwróciłam Bartek zagrodził mi drogę i wpił się w moje usta. Po jakimś czasie usłyszałam chrząknięcie. Odskoczyłam od niego jak poparzona.
- To ja juz może pójdę. - poszedł i rzucił jeszcze krótkie"pa". A w oczach Kasi widziałam juz miliony pytań, a ten pocałunek, to zdarzyło się tak nagle.
- No i co?
- No co co no nic a co - mówiłam zmieszana.
- Nie powiedziałaś mi ze jesteś z Kurkiem. - uśmiechnęła sie.
- Bo nie jestem.
- Widziałam jak się całowaliście.
- Ale to bylo tak nagle. - próbowałam się bronić ale na darmo
- Taa jasne - zaczela sie śmiać
- A idź ty... - dostała strojem służbowym ode mnie, ale zrozumiała ze z nim nie jestem. Wytłumaczyłam jej wszystko przy kawie.
- Dobra ale jak ja się teraz tan pokażę.
- Po prostu zachowuj się tak jak gdyby nigdy nic.
- Dzieki, kochana jesteś - przytuliłam przyjaciółkę i wyszłam z gabinetu. Teraz tylko sala 206.

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 3

Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Powtórzymy to? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Może kiedyś - uśmiechnęłam się. Już się przybliżał i w ostatniej chwili odzyskałam"przytomność" .
- Nie mogę Bartek, przepraszam.
- Ja też cię przepraszam.
- Ja juz naprawdę muszę wracać di pracy.
- Nom, a ja na salę. - uśmiechnął się - Ale spotkamy się jeszcze nie?
- Na pewno będę cię widziała na sali. - roześmialiśmy sie
- No ale mi chodzi, że tutaj.
- Zobaczymy - mrugnęłam do niego.
- Dobrze.
- Wracamy?
- Musimy.
Nie obyło się bez kłótni o to kto zapłaci. Wyszło na to ze on. Droga powrotna nie była dluga więc po paru minutach byłam u siebie. Jeszcze przed drzwiami Bartek pożegnał mnie buziakiem w policzek. Zamknęłam drzwi za sobą i wtedy odpłynęłam. Myślałam ze to sen. Ze na kawę zaprosił mnie sam Bartek Kurek. Byłam w siódmym niebie. Zaczęły mi płynąć łzy szczęścia. Byłam po prostu szczęśliwa.
OCZAMI MIŚKA;) 
- Gdzie ty byłeś?! - zdenerwowałem sie. Bylo po 18 a ten dopiero wrócił. Wiec wydarłem na niego mordę.
- Przejść się po okolicy. Co nie można? - mówił na luzie.
- Z tą nogą?
- Nie boli jak chodzę.
- A ten co? Z karawany wrócił? - zaczął Zibi.
- Zamknij sie młocie.
- Nie kłóćcie się chłopaki.
- No dobra. Sorry stary ze tak cie przzywalem. W końcu jestesmy drużyną. Jak będę grał przeciwko twojemu klubowi to cię zniszczę. - zaśmiał się i w tym momencie weszła ona. Ta piękna brunetka o niebieskich oczach. 
- Byl u was lekarz?
- Tak, byl. Jak przyszedł to tego nie było. - Zbyszek wskazał na Kurka a on sie wyszczerzył.
- No to zabieram cebie na badania mój drogi. Chyba ze chcesz tu siedzieć wieczność.
- Zastanowiłbym sie- wyszczerzył się .
- Dobra idź Kuraś bo musimy miec formę do gry - stwierdziłem, fakt nie wszystkie jego pilki wpadają w boisku bo jak zagrywa to albo out albo siatka, czasem fartem trafi w linię. Ale nie można powiedziec ze nie są mocne. Temu nie można zaprzeczyć. Prawie dorównuje Zbyszkowi, ale jeszcze troszkę mu brakuje.
- No dobra. - wstał i wyszedł z Gosią. Widziałem jak ze sobą rozmawiają i sie śmieją. Troche bylem zazdrosny ale no cóż.
I ZNOWU NASZA GOSIA Emotikon wink
- Jak ty to zrobiłeś?! - wkurzyłam sie na niego.
- No zagadalem się - pokazał rząd białych ząbków.
- Dobra idziemy bo jest juz malo czasu.
Doszliśmy do pokoju i go zostawiłam. Mam nadzieje ze trafi z powrotem. Różnie to bywa prawda? Ja natomiast wróciłam do swoich podopiecznych.
- Kurczę, ale tu gorąco.- powiedziałam po wejściu do 206. - otwórzcie okno.
- Dobrze, jestem najbliżej więc to zrobię - Zibi się wyrwal. Tylko Misiek byl jakiś taki cichy. Otworzył okno i zawolal.
- Igłaa!!!
- Tam jest Krzychu? - zerwał sie Misiek.
- No, czekaj. - Juz miał krzyknąć i wtedy zrzucil butelkę z wodą, ktora oblał Bartka. Butelka wyleciała przez okno i słysząc głośne klnięcie, domyślam się ze dostał nią w głowę. Podleciałam pod okno, a tam Krzysiek patrzący sie na Zibiego morderczym wzrokiem.
- Sorry stary, samo spadło.
- Samo spadło?! Czekaj, juz ja sie do ciebie przejdę.
- Oo cholera. Gośka schowaj mnie proszę.
- Idź po Bartka.
- A gdzie on?

_____
Emotikon smile
- Ok - Wybiegł i poleciał do wind, ale skręcił i pobiegł na schody. Nie wiem czy go ta noga bolała ale chyba nie bo szybko biegł. Tymczasem, Igła wszedł do sali.
- Witam piękną panią pielęgniarkę. - powiedzial po angielsku.
- Spokojnie jest z Polski, wiec może pan mówić po polsku
- Dobrze. Ja Krzysiek jestem.
- A ja Gosia.
- Ładny imię - pocalowal moją rękę jak na gentelmana przystało.
- Ej Igła, bo cie Iwona zabije - zaśmiał się Misiek.
- Ee tam - mrugnął do mnie - Dobra gdzie ten debil?

_______________________________________________

A Bam ! ;D Mam feerie to trochę zaszaleje ;D 
Mam nadzieję że miło się czyta ;D ;3 

Rozdział 2

W drzwiach na jednej nodze stał zdyszany Kurek. Żal mi się go zrobiło. Był zgrzany jak kot jakby maraton przebiegł.
- Pomóż mi.
- Co się stało?
- On jest nienormalny.
- Kto?
- Ten cymbał Bartman.
- A co ci zrobił? Usiądź proszę. - posłusznie wykonał polecenie
- No to bylo tak, że chciałem otworzyc okno. A on ma łóżko przy oknie. - słuchałam go i wypełniałem ostatnią kartę akurat jego .
- No i jak podszedłem do okna to on wylał na mnie wodę.
- Faktycznie mocny powód. - powiedziałam z uśmiechem.
- Masz czas?
- Teraz?
- Nom.
- No tak, właśnie skończyłam. Tylko pójdę je odnieść do ordynatora - wskazałam na trzy karty. - A czemu pytasz?
- Namówiłabyś się na kawę do kawiarenki tu za rogiem? Chcę cię poznać. - Uśmiechnął sie serdecznie.
- A noga?
- Dam sobie jakos radę - mrugnął do mnie, a ja pewnie sie zarumieniłam, bo czułam że mu gorąco. - To co idziemy?
- Tak jasne. - Uśmiechnęłam się
Wzięłam rzeczy i poszliśmy do ordynatora. Zostawiłam karty i mogliśmy iść.
- Nie boli cię noga?
- Nie. Jak chodzę to nie. - wyszczerzył się
- Oczywiście.
- To co idziemy?
- No pewnie.
OCZAMI KUBIEGO Emotikon smile
- Zbyszek?
- Noo?
- Gdzie jest Bartek?

- Nie wiem. Nie obchodzi mnie ten przerośnięty pajac co piłki nie umie przebić.
- To nasz kumpel.
- Chyba twój.
- Zejdź z niego.
- A ty co. Wielki obrońca Siurka się znalazł.
- No i co? To mój kolega.
- A mój nie.
- No i dobra.
- Co może ty się odwrócisz? Za tego głupiego buraka.
- Może
- Pff.. - mój kumpel zachował się jak ostatni debil, a ja nie wiedziałem co się dzieje z Bartkiem. Ale znając życie i tak wróci. A co do tej dziewczyny. Super. Ona jest cudna. Długie ciemne  włosy, długie nogi, po prostu piękna. Pewnie jest juz jakiś szczęściarz, co z nią jest. Wziąłem telefon, włożyłem słuchawki do uszu i puściłem muzykę. Nie wiem kiedy zasnąłem.
WRÓĆMY DO NASZEJ BOHATERKI:) 
- To co chcesz wiedzieć? - powiedziałam po dotarciu na miejsce.
- Wszystko - wyszczerzył się. Podeszła kelnerka i zapytała co dla nas. Nie wyglądała na zachwyconą.
- Ja poproszę czarną kawę.
- Ja to samo. - katem oka widziałam jak mi się przygląda.
- Czym się interesujesz? - zapytał.
- Lubię siatkówkę, ale los mnie sprowadzil do szpitala. Studiuję fizjoterapię, a praktyki dostałam tu w szpitalu jako pielegniara.
- Wiesz co? Sokal szuka fizjoterapeutów, może byś się zgodziła? Praktyki zdobędziesz, a potem możesz wrócić tu do pracy jak będziesz chciała.
- No nie wiem tu mam wszystko, dom, przyjaciółkę.
- Przyjaciółkę możesz odwiedzać telefonicznie. A dom będziesz miała w Polsce. Uwierz mi nie masz wszystkiego tutaj.
- Czego nie mam?
- Mamy, rodziny i ojczyzny.
Gdy powiedział ostatnie słowo, łza mi się w oku zakręciła.

- Zastanowię się i dam ci znac. A po za tym , gdzie taki ktos jak ja dostanie praktyki w reprezentacji Polski w PS mężczyzn. Jeszcze u pana Sokala.
- Spokojnie tym się nie martw. Jak wrócę do Spały ze szpitala, to z nim pogadam. I najwyżej do ciebie zadzwonię tylko daj mi swój numer - uśmiechnął sie. Wymieniliśmy sie numerami. Byłam najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Właśnie dostałam numer telefonu jednego z moich idoli a mam szczęście pracować jeszcze z dwoma.
- Ja się zastanowię i dam ci znać. - posłałam mu uśmiech a on odwzajemnił to. Byłam bardzo szczęśliwa. Juz miałam mówić" że musze wracać do pracy" i skonczylam ostatnie to słowo, gdy on złapał mnie za nadgarstek...

Rozdział 1

Na szpitalnych łóżkach leżało dwóch wysokich mężczyzn. Skądś ich kojarzyłam tylko nie wiedziałam skąd.
- Witam panów - powiedziałam po angielsku, a wtedy ich oczy skierowały się na moją osobę.
- Zbychu. Tu w Anglii mają takie ładne laski jak w Polsce. - zaczepił Misiek Zibiego, a ja nie wiedziałam co zrobić. 
- Ale Dziku, ona pewnie jest zajęta, zresztą w Polsce tez tak jest. Jak ładna to albo zajęta albo jeszcze coś.
- Panowie, ja jestem z Polski.
Gdy to powiedziałam, oni zrobili minę jakby ducha zobaczyli.
- No no... Polska pielegniareczka. Ładnie ładnie.
- Zbyszek ogarnij się - odezwał się Kuraś.
- No co.
Miałam juz ich dosyć choc ledwo co zaczelam z nimi pracę.
- Dobrze, to ja tylko wypełnię karty i pójdę po lekarza.
Postanowilam zacząć od tego wielkoluda ( wtedy przypomniało mi się ze to są moi idole, kocham siatkarzyki z Polski ) o czarnych włosach i zielonych oczach. Był mega przystojny.
- A więc, pan nazywa się Zbigniew Bartman.
- Tak - powiedział z uśmiechem.
- Co panu jest, co dolega?
- To co tym cymbałom. - wskazał palcem na kolegów z drużyny.
- To znaczy?
- Cierpię na bol głowy znany jako "niedorozwój".
Rozśmieszyło mnie to, ale musiałam być poważna i z trudem hamowałam śmiech.
- Mów za siebie gorylu. - ochrzanil go Bartek.
- No słuchaj Kuraś, to ty jesteś goryl.
- Ja?! - oburzyl się
- No ja nie właziłem na drzewo.
- A ja właziłem?
- A kto uciekal przed Igłą, bo mu żelki zabrał i wlazł na sosnę? To byleś ty. I się nie wykręcisz, mam na to dowody.
Wtedy Zibi wyjął telefon, cos tak postukał i znalazł zdjęcie na którym Kurek siedział na czubku drzewa( i nie wiem czy to faktycznie byla sosna) z żelkami w ręku, a pod drzewem stał Krzysiek i się na niego patrzył.
- To nie była sosna tylko brzoza debilu. Nawet drzew rozpoznać nie umiesz.
- Panowie, przestańcie się kłócić, bo nie warto.
- Właśnie pani ma rację. - obudził się Dziku.
- Odezwał się. A ty to co. Ty to nic nie zrobiłeś?
- Nic.
- Nie?
- No nic.
- To ja ci przypomnę. Jak były moje urodzinki to... - nie dokończył bo dostal w głowę telefonem Michała.
- Zamknij się idioto. Nie wszyscy muszą to wiedzieć.
- Czy możecie się nie kłócić? Naprawde nie mam czasu.
- Dobra, przepraszam panią, ale moi koledzy zachowują się jak niewychowane przerośnięte dzieci.
Uśmiechnęłam się pod nosem, bp bylo w tym wiele prawdy.
- No dobrze, panie Michale...
- Jaki panie... Nie jestem aż taki stary, mpw mi poprostu Michał- uśmiechnął się
- Dobrze w takim razie ja jestem Gosia.- odwzajemnilam uśmiech.
- A ja Bartek! - krzyknął.
- Taa... Nie słuchaj go Gośka, to jest Siurek a ja jestem Zbyszek.
- Raz, dwa, trzy foch- obrazil się Kurek.
- Ale się przestraszyłem, kurde, nie będę mógł spać po nocach - powiedział Zibi z drwinka śmiech w głosie.
- Bartek co ci jest?
- Kon...
- ADHD Gośka, on ma ADHD - wybuchł śmiechem.
- Zamknij mordę pajacu.
- Woow. Ale pocisk normalnie aż się zląkłem.
- Kontuzja stawu skokowego w prawej nodze.
- Dobrze... Misiek?

- To samo tylko ze w lewej nodze.
- A ty Zbyszek?
- Tez to co oni tylko w obi nogach.
- W obu nogach? - zdziwilam się.
- Tak, jak wyskoczylem do ataku to źle upadlem- powiedział ze smutkiem.
- Współczuję ci.
- Dzieki.
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze to ja juz idę, za pare minut przyjdzie lekarz I wezmie was na badania.
- A ile bedziemy tu leżeć? - zapytal Kurek.
- Myślę, ze półtorej tygodnia i będziecie mogli się wypisać, ale to będzie po badaniach.
- No dobrze.
- To do zobaczenia.
- Narazie - odpowiedzieli chorem.
PRZENIESMY SIE DO SIATKARZY Emotikon smile
- Michał, ładna co ? - zaczął Zbyszek.
- Michał?!
- Co? - obudził się
- Co ty śpisz z otwartymi oczyma ? Hardcore. Tez tak chce.
- Nie pajacuj. Zamyśliłem się.
- Mhmm, jasne pewnie ta Gośka ci w glowie zakręciła - zaśmiali się razem.
- A ty? Siurek? - po chwili Bartek się ocknął.
- Czego?
- Liczysz kropki na suficie? Glupi jesteś.
- Co chcesz
- Nic.
- To co się pytasz?
- Żeby sprawdzić twoją reakcje młotku.
- Dobra chłopaki nie kłóćcie się. - powiedzial Michu.
- Ok
- Ok
I Z POWROTEM NASZA GOSIA
Gdy od nich wyszłam, skierowałam się do mojego gabinetu. Usiadlam przy biurku, wyjęłam długopis i zaczelam wypełniać karty.
Już kończyłam, gdy ktoś zaczął pukać.
- Proszę.
Drzwi otworzyły się, a w nich na jednej nodze stal zdyszany...

______________________________________________
Pierwszy rozdział za nami jak się podoba ? ;D 

Prolog

Dzień jak co dzień. Musiałam wstać, ogarnąć się w łazience, zjeść i wyjść do pracy. W mojej ukochanej pracy byłam, gdzieś o 8:15. Po wejściu do gabinetu, od razu, moja przyjaciółka Kate wydarła japę. 
- Gośka słuchaj!! Mam dla ciebie wiadomość.- powiedziała z krzykiem bez żadnego przywitania.
- Hej. Co się stało?
- Ordynator cię wzywa!!
- Mnie? - powiem szczerze, że mnie to zdziwiło bo ja nic przecież nie zrobiłam.
- Tak. Masz się do niego przejść.
- Dobrze już lecę.
Naprawdę nie wiedziałam o co mogło mu chodzić. Byłam zaskoczona. Znalazłam odpowiednie drzwi, zapukałam i po usłyszeniu słowa "proszę" weszłam do środka.
- Wzywał mnie pan, panie ordynatorze. Coś się stało?
- Tak wzywałem panią, pani Małgorzato. Nic się nie stało. - zaśmiał się
- To w takim razie co się dzieje?
- Mamy nowych pacjentów. Oni są z twojego kraju, więc będzie ci łatwiej.
- A kim oni są? - rozmawialiśmy po angielsku. Ucieszyło mnie to, że oni są z Polski. Dawno nie byłam w Polsce. Stęskniłam się za tym językiem. Wyjechałam z Polski jak miałam 8 lat. Tu w Anglii, spędziłam swoje dzieciństwo, oraz tu się uczyłam. Nie skończyłam studiów jestem dopiero 2 rok na studiach, a dostałam prace w tym szpitalu dzieki mojej mamy ktora jest aktualnie w Polsce. Obecnie mam 22 lata.
- Od dzisiaj będą to twoi podopieczni. Jest ich trzech, ale chyba sobie dasz radę.
- Tak, oczywiście. A co im dolega ?
- Nie sprawdzałem ich kart, bo nie miałem czasu, ale ty możesz to zrobić. One są nie wypełnione. I mam prośbę.
- Tak?
- Wypełnisz ich karty? Bo ja już naprawdę nie daje rady z papierami.
- Oczywiście.
- To jak skończysz, to przyjdź do mnie, to je podbiję.
- Dobrze, nie ma sprawy. A w ktorej sali leżą?
- Eeee Sala 206.
- Dziękuję, do widzenia.
- Dowidzenia.
Gdy wyszłam z gabinetu ordynatora, byłam w szoku, ale jednak tez i zadowolona. Dawno nie rozmawiałam po Polsku. Poszłam do swojego gabinetu, żeby zdać relacje Kate.
Zaraz, zaraz, zaraz. Przecież to Polka. Wiec może po prostu Kasia? Chyba lepiej. Zdecydowanie.
Przeszłam próg a na biurku siedziała Kasia z filiżanką kawy i gazetką.
- Kasia, bylam u ordynatora.
- i co? - zerwała się na równe nogi.
- Spokojnie, spokojnie. - widac bylo że odetchnęła z ulgą.
- A więc?
- A wiec mamy przybyszy z Polski.
- Tak? To super. A kto to?
- Nie wiem, musze iść po ich karty, wiec zobaczę co za jedni.
- No to leć!!
- Spokojnie, tylko wezmę rzeczy.
- Dobrze, dobrze.
Wzięłam rzeczy i poszłam poznać moich rodaków. Skierowałam się do sali 206. Otworzyłam drzwi i nie wierzyłam własnym oczom. Na szpitalnych łóżkach leżeli....

Bohaterowie

Gosia Wydrzyńska  



Michał Kubiak 



Powitanie

Hej to mój drugi blog który będę prowadziła z Ala . Mam nadzieję że się spodoba . Za chwilę Bohaterowie i Pierwszy rozdział  ;D