niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 2

W drzwiach na jednej nodze stał zdyszany Kurek. Żal mi się go zrobiło. Był zgrzany jak kot jakby maraton przebiegł.
- Pomóż mi.
- Co się stało?
- On jest nienormalny.
- Kto?
- Ten cymbał Bartman.
- A co ci zrobił? Usiądź proszę. - posłusznie wykonał polecenie
- No to bylo tak, że chciałem otworzyc okno. A on ma łóżko przy oknie. - słuchałam go i wypełniałem ostatnią kartę akurat jego .
- No i jak podszedłem do okna to on wylał na mnie wodę.
- Faktycznie mocny powód. - powiedziałam z uśmiechem.
- Masz czas?
- Teraz?
- Nom.
- No tak, właśnie skończyłam. Tylko pójdę je odnieść do ordynatora - wskazałam na trzy karty. - A czemu pytasz?
- Namówiłabyś się na kawę do kawiarenki tu za rogiem? Chcę cię poznać. - Uśmiechnął sie serdecznie.
- A noga?
- Dam sobie jakos radę - mrugnął do mnie, a ja pewnie sie zarumieniłam, bo czułam że mu gorąco. - To co idziemy?
- Tak jasne. - Uśmiechnęłam się
Wzięłam rzeczy i poszliśmy do ordynatora. Zostawiłam karty i mogliśmy iść.
- Nie boli cię noga?
- Nie. Jak chodzę to nie. - wyszczerzył się
- Oczywiście.
- To co idziemy?
- No pewnie.
OCZAMI KUBIEGO Emotikon smile
- Zbyszek?
- Noo?
- Gdzie jest Bartek?

- Nie wiem. Nie obchodzi mnie ten przerośnięty pajac co piłki nie umie przebić.
- To nasz kumpel.
- Chyba twój.
- Zejdź z niego.
- A ty co. Wielki obrońca Siurka się znalazł.
- No i co? To mój kolega.
- A mój nie.
- No i dobra.
- Co może ty się odwrócisz? Za tego głupiego buraka.
- Może
- Pff.. - mój kumpel zachował się jak ostatni debil, a ja nie wiedziałem co się dzieje z Bartkiem. Ale znając życie i tak wróci. A co do tej dziewczyny. Super. Ona jest cudna. Długie ciemne  włosy, długie nogi, po prostu piękna. Pewnie jest juz jakiś szczęściarz, co z nią jest. Wziąłem telefon, włożyłem słuchawki do uszu i puściłem muzykę. Nie wiem kiedy zasnąłem.
WRÓĆMY DO NASZEJ BOHATERKI:) 
- To co chcesz wiedzieć? - powiedziałam po dotarciu na miejsce.
- Wszystko - wyszczerzył się. Podeszła kelnerka i zapytała co dla nas. Nie wyglądała na zachwyconą.
- Ja poproszę czarną kawę.
- Ja to samo. - katem oka widziałam jak mi się przygląda.
- Czym się interesujesz? - zapytał.
- Lubię siatkówkę, ale los mnie sprowadzil do szpitala. Studiuję fizjoterapię, a praktyki dostałam tu w szpitalu jako pielegniara.
- Wiesz co? Sokal szuka fizjoterapeutów, może byś się zgodziła? Praktyki zdobędziesz, a potem możesz wrócić tu do pracy jak będziesz chciała.
- No nie wiem tu mam wszystko, dom, przyjaciółkę.
- Przyjaciółkę możesz odwiedzać telefonicznie. A dom będziesz miała w Polsce. Uwierz mi nie masz wszystkiego tutaj.
- Czego nie mam?
- Mamy, rodziny i ojczyzny.
Gdy powiedział ostatnie słowo, łza mi się w oku zakręciła.

- Zastanowię się i dam ci znac. A po za tym , gdzie taki ktos jak ja dostanie praktyki w reprezentacji Polski w PS mężczyzn. Jeszcze u pana Sokala.
- Spokojnie tym się nie martw. Jak wrócę do Spały ze szpitala, to z nim pogadam. I najwyżej do ciebie zadzwonię tylko daj mi swój numer - uśmiechnął sie. Wymieniliśmy sie numerami. Byłam najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Właśnie dostałam numer telefonu jednego z moich idoli a mam szczęście pracować jeszcze z dwoma.
- Ja się zastanowię i dam ci znać. - posłałam mu uśmiech a on odwzajemnił to. Byłam bardzo szczęśliwa. Juz miałam mówić" że musze wracać do pracy" i skonczylam ostatnie to słowo, gdy on złapał mnie za nadgarstek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz