niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 3

Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Powtórzymy to? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Może kiedyś - uśmiechnęłam się. Już się przybliżał i w ostatniej chwili odzyskałam"przytomność" .
- Nie mogę Bartek, przepraszam.
- Ja też cię przepraszam.
- Ja juz naprawdę muszę wracać di pracy.
- Nom, a ja na salę. - uśmiechnął się - Ale spotkamy się jeszcze nie?
- Na pewno będę cię widziała na sali. - roześmialiśmy sie
- No ale mi chodzi, że tutaj.
- Zobaczymy - mrugnęłam do niego.
- Dobrze.
- Wracamy?
- Musimy.
Nie obyło się bez kłótni o to kto zapłaci. Wyszło na to ze on. Droga powrotna nie była dluga więc po paru minutach byłam u siebie. Jeszcze przed drzwiami Bartek pożegnał mnie buziakiem w policzek. Zamknęłam drzwi za sobą i wtedy odpłynęłam. Myślałam ze to sen. Ze na kawę zaprosił mnie sam Bartek Kurek. Byłam w siódmym niebie. Zaczęły mi płynąć łzy szczęścia. Byłam po prostu szczęśliwa.
OCZAMI MIŚKA;) 
- Gdzie ty byłeś?! - zdenerwowałem sie. Bylo po 18 a ten dopiero wrócił. Wiec wydarłem na niego mordę.
- Przejść się po okolicy. Co nie można? - mówił na luzie.
- Z tą nogą?
- Nie boli jak chodzę.
- A ten co? Z karawany wrócił? - zaczął Zibi.
- Zamknij sie młocie.
- Nie kłóćcie się chłopaki.
- No dobra. Sorry stary ze tak cie przzywalem. W końcu jestesmy drużyną. Jak będę grał przeciwko twojemu klubowi to cię zniszczę. - zaśmiał się i w tym momencie weszła ona. Ta piękna brunetka o niebieskich oczach. 
- Byl u was lekarz?
- Tak, byl. Jak przyszedł to tego nie było. - Zbyszek wskazał na Kurka a on sie wyszczerzył.
- No to zabieram cebie na badania mój drogi. Chyba ze chcesz tu siedzieć wieczność.
- Zastanowiłbym sie- wyszczerzył się .
- Dobra idź Kuraś bo musimy miec formę do gry - stwierdziłem, fakt nie wszystkie jego pilki wpadają w boisku bo jak zagrywa to albo out albo siatka, czasem fartem trafi w linię. Ale nie można powiedziec ze nie są mocne. Temu nie można zaprzeczyć. Prawie dorównuje Zbyszkowi, ale jeszcze troszkę mu brakuje.
- No dobra. - wstał i wyszedł z Gosią. Widziałem jak ze sobą rozmawiają i sie śmieją. Troche bylem zazdrosny ale no cóż.
I ZNOWU NASZA GOSIA Emotikon wink
- Jak ty to zrobiłeś?! - wkurzyłam sie na niego.
- No zagadalem się - pokazał rząd białych ząbków.
- Dobra idziemy bo jest juz malo czasu.
Doszliśmy do pokoju i go zostawiłam. Mam nadzieje ze trafi z powrotem. Różnie to bywa prawda? Ja natomiast wróciłam do swoich podopiecznych.
- Kurczę, ale tu gorąco.- powiedziałam po wejściu do 206. - otwórzcie okno.
- Dobrze, jestem najbliżej więc to zrobię - Zibi się wyrwal. Tylko Misiek byl jakiś taki cichy. Otworzył okno i zawolal.
- Igłaa!!!
- Tam jest Krzychu? - zerwał sie Misiek.
- No, czekaj. - Juz miał krzyknąć i wtedy zrzucil butelkę z wodą, ktora oblał Bartka. Butelka wyleciała przez okno i słysząc głośne klnięcie, domyślam się ze dostał nią w głowę. Podleciałam pod okno, a tam Krzysiek patrzący sie na Zibiego morderczym wzrokiem.
- Sorry stary, samo spadło.
- Samo spadło?! Czekaj, juz ja sie do ciebie przejdę.
- Oo cholera. Gośka schowaj mnie proszę.
- Idź po Bartka.
- A gdzie on?

_____
Emotikon smile
- Ok - Wybiegł i poleciał do wind, ale skręcił i pobiegł na schody. Nie wiem czy go ta noga bolała ale chyba nie bo szybko biegł. Tymczasem, Igła wszedł do sali.
- Witam piękną panią pielęgniarkę. - powiedzial po angielsku.
- Spokojnie jest z Polski, wiec może pan mówić po polsku
- Dobrze. Ja Krzysiek jestem.
- A ja Gosia.
- Ładny imię - pocalowal moją rękę jak na gentelmana przystało.
- Ej Igła, bo cie Iwona zabije - zaśmiał się Misiek.
- Ee tam - mrugnął do mnie - Dobra gdzie ten debil?

_______________________________________________

A Bam ! ;D Mam feerie to trochę zaszaleje ;D 
Mam nadzieję że miło się czyta ;D ;3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz