niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 1

Na szpitalnych łóżkach leżało dwóch wysokich mężczyzn. Skądś ich kojarzyłam tylko nie wiedziałam skąd.
- Witam panów - powiedziałam po angielsku, a wtedy ich oczy skierowały się na moją osobę.
- Zbychu. Tu w Anglii mają takie ładne laski jak w Polsce. - zaczepił Misiek Zibiego, a ja nie wiedziałam co zrobić. 
- Ale Dziku, ona pewnie jest zajęta, zresztą w Polsce tez tak jest. Jak ładna to albo zajęta albo jeszcze coś.
- Panowie, ja jestem z Polski.
Gdy to powiedziałam, oni zrobili minę jakby ducha zobaczyli.
- No no... Polska pielegniareczka. Ładnie ładnie.
- Zbyszek ogarnij się - odezwał się Kuraś.
- No co.
Miałam juz ich dosyć choc ledwo co zaczelam z nimi pracę.
- Dobrze, to ja tylko wypełnię karty i pójdę po lekarza.
Postanowilam zacząć od tego wielkoluda ( wtedy przypomniało mi się ze to są moi idole, kocham siatkarzyki z Polski ) o czarnych włosach i zielonych oczach. Był mega przystojny.
- A więc, pan nazywa się Zbigniew Bartman.
- Tak - powiedział z uśmiechem.
- Co panu jest, co dolega?
- To co tym cymbałom. - wskazał palcem na kolegów z drużyny.
- To znaczy?
- Cierpię na bol głowy znany jako "niedorozwój".
Rozśmieszyło mnie to, ale musiałam być poważna i z trudem hamowałam śmiech.
- Mów za siebie gorylu. - ochrzanil go Bartek.
- No słuchaj Kuraś, to ty jesteś goryl.
- Ja?! - oburzyl się
- No ja nie właziłem na drzewo.
- A ja właziłem?
- A kto uciekal przed Igłą, bo mu żelki zabrał i wlazł na sosnę? To byleś ty. I się nie wykręcisz, mam na to dowody.
Wtedy Zibi wyjął telefon, cos tak postukał i znalazł zdjęcie na którym Kurek siedział na czubku drzewa( i nie wiem czy to faktycznie byla sosna) z żelkami w ręku, a pod drzewem stał Krzysiek i się na niego patrzył.
- To nie była sosna tylko brzoza debilu. Nawet drzew rozpoznać nie umiesz.
- Panowie, przestańcie się kłócić, bo nie warto.
- Właśnie pani ma rację. - obudził się Dziku.
- Odezwał się. A ty to co. Ty to nic nie zrobiłeś?
- Nic.
- Nie?
- No nic.
- To ja ci przypomnę. Jak były moje urodzinki to... - nie dokończył bo dostal w głowę telefonem Michała.
- Zamknij się idioto. Nie wszyscy muszą to wiedzieć.
- Czy możecie się nie kłócić? Naprawde nie mam czasu.
- Dobra, przepraszam panią, ale moi koledzy zachowują się jak niewychowane przerośnięte dzieci.
Uśmiechnęłam się pod nosem, bp bylo w tym wiele prawdy.
- No dobrze, panie Michale...
- Jaki panie... Nie jestem aż taki stary, mpw mi poprostu Michał- uśmiechnął się
- Dobrze w takim razie ja jestem Gosia.- odwzajemnilam uśmiech.
- A ja Bartek! - krzyknął.
- Taa... Nie słuchaj go Gośka, to jest Siurek a ja jestem Zbyszek.
- Raz, dwa, trzy foch- obrazil się Kurek.
- Ale się przestraszyłem, kurde, nie będę mógł spać po nocach - powiedział Zibi z drwinka śmiech w głosie.
- Bartek co ci jest?
- Kon...
- ADHD Gośka, on ma ADHD - wybuchł śmiechem.
- Zamknij mordę pajacu.
- Woow. Ale pocisk normalnie aż się zląkłem.
- Kontuzja stawu skokowego w prawej nodze.
- Dobrze... Misiek?

- To samo tylko ze w lewej nodze.
- A ty Zbyszek?
- Tez to co oni tylko w obi nogach.
- W obu nogach? - zdziwilam się.
- Tak, jak wyskoczylem do ataku to źle upadlem- powiedział ze smutkiem.
- Współczuję ci.
- Dzieki.
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze to ja juz idę, za pare minut przyjdzie lekarz I wezmie was na badania.
- A ile bedziemy tu leżeć? - zapytal Kurek.
- Myślę, ze półtorej tygodnia i będziecie mogli się wypisać, ale to będzie po badaniach.
- No dobrze.
- To do zobaczenia.
- Narazie - odpowiedzieli chorem.
PRZENIESMY SIE DO SIATKARZY Emotikon smile
- Michał, ładna co ? - zaczął Zbyszek.
- Michał?!
- Co? - obudził się
- Co ty śpisz z otwartymi oczyma ? Hardcore. Tez tak chce.
- Nie pajacuj. Zamyśliłem się.
- Mhmm, jasne pewnie ta Gośka ci w glowie zakręciła - zaśmiali się razem.
- A ty? Siurek? - po chwili Bartek się ocknął.
- Czego?
- Liczysz kropki na suficie? Glupi jesteś.
- Co chcesz
- Nic.
- To co się pytasz?
- Żeby sprawdzić twoją reakcje młotku.
- Dobra chłopaki nie kłóćcie się. - powiedzial Michu.
- Ok
- Ok
I Z POWROTEM NASZA GOSIA
Gdy od nich wyszłam, skierowałam się do mojego gabinetu. Usiadlam przy biurku, wyjęłam długopis i zaczelam wypełniać karty.
Już kończyłam, gdy ktoś zaczął pukać.
- Proszę.
Drzwi otworzyły się, a w nich na jednej nodze stal zdyszany...

______________________________________________
Pierwszy rozdział za nami jak się podoba ? ;D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz