wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 4

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ale jak mu powiem gdzie poszedł to będę miała Zbyszka na sumieniu.
- Poszedł do toalety.
- To ja na niego poczekam.
- Przykro mi ale jest  po 20 i o tej godzinie nie ma juz odwiedzin.
- Ale...
- Żadne"ale". Proszę opuścić szpital.
- Gosia proszę cie.
- Nie Krzysiek. Musisz z iść. Przyjdź jutro jak chcesz.
- Dobra. Dzisiaj się mu upiekło, ale przekaz mu, że jutro już kończy swój żywot, więc niech się pożegna z rodziną.
- Krzysiu, rodzina zobaczy go w wiadomościach. - zaśmiał się Misiek.
- Masz racje. To ja lecę dobranoc.
- Dobranoc - powiedziałam równo z Michałem.
Gdy wyszedł poczułam zimno. Wtedy zobaczyłam, że okno jest otwarte.
- Nie jest ci zimno? - zapytałam Kubiaka.
- Nie, jest w porządku - uśmiechnął się
- Dobrze, to ja juz idę do domu. Miłej nocy.
- Poczekaj.
- Tak?
- Mogę cie o cos zapytać?
- No jasne.
- Poszłabyś ze mną na kawę jutro?
- Tak z chęcią - uśmiechnęłam się
- Chciałbym cię poznać - odwdzięczył sie tym samym
- Nie ma sprawy tylko nie wiem jak z ta nogą pójdziesz
- Poradzę sobie.
- Dobrze. To do jutra
- Poczekaj, póki chłopaki nie wrócą. Nie chce tu sam siedzieć.
- Ok - super, dzisiaj jeden, jutro drugi. Fajnie, fajnie.
- Powiedz mi cos o sobie.
- A co chcesz wiedzieć?
- Albo nie, powiesz mi jutro.
- Kurczę ale mi się chce spać.
- To chodź - wyszczerzył się
- Nie no co ty.
- Żartuje - zaśmialiśmy sie
NA CHWILE DO KURKA Emotikon wink
- Ej ej czekaj. - uciszyłem Zbyszka, bo widziałem, że Michal rozmawia z Gosia.
- Co jest?
- Patrz - wskazalem palcem na nich.
- No i co. Rozmawiają gołąbki.
- Nic nic - Kurczę ona mi się cholernie podoba. I z tego co widze z oczu Kubiego to te iskierki mówią same za siebie. No trudno. Zobaczymy jak to będzie.
GOSIA 


Emotiko
- O juz są - zobaczyłam, ze chłopaki wrócili.
- No hej. A wy co gołąbki. - wyszczerzył się Bartman, a ja się zmieszałam. Bartek usiadł obok mnie, bo ja siedziałam na jego łóżku.
- I jak badania?
- W porządku. Tylko fizjoterapeuta będzie mi pomagał przy nodze.
- To super. Dobra to ja juz idę do domu chłopaki. Dobranoc.
- Dobranocka - powiedzieli chórem
Wróciłam do domu i padlam na łóżko. Napisałam Kaśce wszystko co się działo. Poszłam się umyć i wróciłam pod kołderkę.
Myślałam o tych pięknych oczach, które się na mnie patrzyły. Jutro idę z Michałem, a tak bardzo chciałabym zobaczyć się z Bartkiem. Nie, nie ja nie chce się zakochać. Po prostu nie mogę. Obudziłam się o 7:00. Jak zwykle, prysznic, śniadanko i do pracy. Byłam tam po 8. Przed drzwiami do mojego gabinetu stal Bartek. Podeszłam bliżej.
- Cześć Bartek. - powiedziałam z uśmiechem
- No hej - przywitał mnie buziakiem w policzek
- Co tak wcześnie wstałeś?
- O to samo mógłbym zapytać ciebie. - wyszczerzył się
- No ja muszę tak wcześnie wstawać, ale ty nie masz potrzeby.
- Bartman chrapał i mnie obudził.
- Aha, wejdź do środka. 

Weszliśmy do środka. Ja położyłam telefon na biurku i jak się odwróciłam Bartek zagrodził mi drogę i wpił się w moje usta. Po jakimś czasie usłyszałam chrząknięcie. Odskoczyłam od niego jak poparzona.
- To ja juz może pójdę. - poszedł i rzucił jeszcze krótkie"pa". A w oczach Kasi widziałam juz miliony pytań, a ten pocałunek, to zdarzyło się tak nagle.
- No i co?
- No co co no nic a co - mówiłam zmieszana.
- Nie powiedziałaś mi ze jesteś z Kurkiem. - uśmiechnęła sie.
- Bo nie jestem.
- Widziałam jak się całowaliście.
- Ale to bylo tak nagle. - próbowałam się bronić ale na darmo
- Taa jasne - zaczela sie śmiać
- A idź ty... - dostała strojem służbowym ode mnie, ale zrozumiała ze z nim nie jestem. Wytłumaczyłam jej wszystko przy kawie.
- Dobra ale jak ja się teraz tan pokażę.
- Po prostu zachowuj się tak jak gdyby nigdy nic.
- Dzieki, kochana jesteś - przytuliłam przyjaciółkę i wyszłam z gabinetu. Teraz tylko sala 206.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz